Recenzja filmu

Miss Kraken. Ruby Gillman (2023)
Kirk De Micco
Elżbieta Kopocińska
Lana Condor
Toni Collette

Dream doesn’t work

To opowieść o tym, że daleka podróż jest czasem najkrótszą drogą do domu i również przenośnia dorastania, gdzie fantastyczne transformacje mają wyrażać szereg fizycznych i mentalnych zmian w
Dream doesn’t work
Mniejsza o świadectwo z paskiem. Mniejsza o sercowe rozterki, prywatne ambicje i zażyłe przyjaźnie. O zorganizowanym na statku (o zgrozo!) balu maturalnym  najlepiej od razu zapomnieć. Agata, nadopiekuńcza matka Ruby, jasno ustawia granice i priorytety. Nie należy się wychylać, trzeba się przystosować, ukrywać, udawać kogoś innego i udawać, że wszystko jest OK. Ponad wszystko nie zbliżać się i nie wchodzić do morza, choć jest to trudne w portowym miasteczku o dumnej nazwie Oceanside. Wierzcie mi bądź nie, ale przestrzeganie zasad rodzicielki przegra z nieukrywaną przez Ruby ciekawością świata.



Szkopuł tkwi w tym, że Gillmanowie to krakeny: zamieszkujące morskie głębiny stworzenia, strażnicy oceanów, opiekunowie tamtejszej fauny i flory. Przebywanie na lądzie, upodabnianie się do ludzi jest dla nich nienaturalne i zwyczajnie niewygodne. W oczach Agaty to jednak absolutna konieczność i aktualnie jedyne słuszne rozwiązanie. Umotywowane jest to po części wstydem, konfliktem z matką, Królową Siedmiu Mórz, a w istocie jest desperacką ucieczką przed nieuchronnymi konsekwencjami jednej złej decyzji z przeszłości. Piętnaście lat wcześniej Krakenom udało się odeprzeć atak autorytarnych syren i tymczasowo zapewnić pokój. Bestia jednak znowu zaczynać podnosić głowę.



Jeśli chcielibyśmy tematycznie lokować "Miss Kraken. Ruby Gillman" na pejzażu współczesnego animowanego kina, to najnowsza animacja Dreamworks leżałaby gdzieś pomiędzy "Vaianą: Skarbem Oceanu" a "To nie wypanda". To opowieść o tym, że daleka podróż jest czasem najkrótszą drogą do domu i również przenośnia dorastania, gdzie fantastyczne transformacje mają wyrażać szereg fizycznych i mentalnych zmian w życiu nastolatki. "Miss Kraken. Ruby Gillman" nie ma jednak ani audiowizualnego majestatu produkcji Disneya, ani frapującej wieloznaczności animacji Pixara.  



Nawet nieudolne naśladowanie ruchów zdolniejszych jest z zasady właściwym kierunkiem. Ważne jednak, by celem takiej twórczej strategii było też poszukiwanie czegoś innego, mniej bądź bardziej odważne przełamywanie ukształtowanej formuły. Niestety, reżyser Kirk De Micco tonie w narracyjnym pędzie, kompozycyjnym bałaganie i strukturalnym rozchwianiu. Mnogość poruszanych zagadnień przytłacza i wywołuje wrażenie pośpiechu oraz powierzchowności. Czego w tym filmie nie ma i czym nie stara się on być? Może ma być teenage dramą albo staroszkolną fantastyką o konflikcie dwóch ras. Niech "Miss Kraken" będzie opowieścią o dojrzewaniu, akceptacji i egzystencjalnym restarcie na osobistej i rodzinnej niwie, ale jest ona zbudowana na ogranych niezliczoną ilość razy fabularnych schematach i charakterologicznych stereotypach. Jeśli Miss Kraken ma być o podróży w nieznane, to nowe terytorium przez szaroburą kolorystykę i przewagę obłych plam nie za bardzo ma czym kusić. Jeśli gdzieś animacja Dreamworks się broni to tylko na osi międzypokoleniowego konfliktu między córką, matką i babcią. W ich wzajemnym docieraniu się, poszukiwaniu wspólnego języka, rozdrapywaniu niezagojonych ran jest jakaś emocjonalna prawda. Na pewno dostajemy najwięcej niuansów, najmniej szablonu.

"Miss Kraken. Ruby Gillman" nawet na polu technicznej realizacji jest propozycją mdłą i nie równającą do bieżących standardów wysokobudżetowego kina animowanego. Dreamworks przecież niejednokrotnie udowadniał, że potrafi bawić się formą. Dwie ostatnie części "Jak wytresować smoka" to bogate w detale i grę światłocieniem impresje nad popkulturowym wizerunkiem Wikingów. "Kung Fu Panda" to zręczna zabawa bryłą i zmiennością perspektyw, a "Kot w butach: Ostatnie życzenie" sprytnie wplata komiksową estetykę w uniwersum ogra i osła. "Miss Kraken", szczególnie podwodnymi partiami, przypominać może telewizyjne "Truskawkowe Ciastko" na MiniMini+. Jeśli więc nie zżera was ciekawość jakie przeznaczenie czeka Ruby Gillman, to możecie zapanować nad swoim i z czystym sumieniem zostać tym razem w domu.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones